piątek, 18 października 2013

Jagódki. Początek.

Mam wrażenie, że kiedyś pisanie było o wiele prostsze. Brało się kartkę, coś do pisania i już można było pisać i pisać i pisać. Teraz jakby trudniej. Za to potrzeba pisania została, kto wie czy nawet nie urosła, zamieniła się w wielki balon schowany w szafie.
Nie staram się zapamiętywać tego co było, nie tęsknię do przeszłych osób i wydarzeń, ale żal mi umykających chwil, zapachów, kolorów, smaków, promieni słońca i powiewów wiosennego wiatru.
Kuchnia to moje miejsce magiczne. Uwielbiam szukać swoich smaków, kolorować jedzeniem i unosić się po domu niesiona zapachami wydostającymi się z kuchni. Niektóre z tych chwil spędzonych w kuchni warto zatrzymać i warto się nimi podzielić. Może kiedyś komuś coś z tego się przyda...

A Jagódki? Jest nas pięć. Małe, większe, włochate, głośne, zmęczone. Zresztą i tak w końcu się tu wszystkie wcisną,